czwartek, 15 grudnia 2016

mienzo


Wklejam mój komentarz z FB:

Gdyby ludzie nie jedli tyle mięsa ile jedzą (mimo tego że wszędzie widać "wegepropagande") to produkcja mięsa nie wyglądała by tak brutalnie. Nie raz się słyszy że nasi dziadkowie jedli mięso raz w tygodniu i to była jakaś niedziela, luksus. Teraz żyjemy w czasach nadprodukcji i konsumpcjonizmu. Takie mięso nie specjalnie jest zdrowe bo zwierzęta oprócz faszerowania chemią żyją w maksymalnym stresie i cierpieniu (zobaczcie co się dzieje z ludzkim organizmem przez stres i nerwy). Ludzie oczywiście dzielą się jak zwykle albo na "i tak idę na kebab" albo "wegeterror". Osobiście jak bym zrobił statystyki z swojej diety (przez ostatni rok, dwa) to wyszedł by mi jakiś fleksitarianizm. Oprócz fleksitarianizmu są opcje takie jak semiwegetarianizm, pollowegetarianizm czy pescowegetairanizm. Gdyby ludzie przejrzeli na oczy i (chociaż) ograniczyli by jedzenie mięsa to jego produkcja nie wyglądałą by tak jak wygląda... W naturze człowieka nie jest jedzenie 200-400 gram mięsa codziennie jak niektórzy mają w zwyczaju (nie jest też to dobre dla zdrowia, tłuszcz itd). Nie rozumiem też dlaczego ktoś kto przejmuję się zwierzętami potraktowany jest a prori jako by nie przejmował się ludzkością. Nie widzę też tony argumentów nad naszą stukrotną wyższością nad zwierzętami. Kolejna sprawa to zanieczyszczenia (czytaj nie jem mięsa bo przejmuję się też ludzkością). Emisja dwutlenku węgla przy przemysłowej hodowli zwierząt przewyższa przewyższa o jakąś połowę WSZYSTKIE środki transportu (do tego zużycie i zanieczyszczenie wody, paszy itp produkuję się więcej niż potrzeba żeby nakarmić ludzi którzy żyją na granicy śmierci z głodu, degradacja gleby i takie tam). To jakie inteligentne i czułe są zwierzęta jakie zjadamy chyba nikomu nie trzeba udowadniać. A jeśli chodzi o dietę bez mięsa, raczej można uzupełnić potrzebne witaminy, minerały itd w inny sposób. Taką mam wiedzę zebraną przez ostatnie lata, obserwacje i tak myślę.. mimo tego że nie jestem wege.. Na dzień dzisiejszy zamierzam co najmniej trwać w moim fleksi podejściu co dla niektórych oczywiście jest śmieszne albo bez sensu. Ps: co do Chin i produkcji zabawek, cierpią ludzie a my mamy prawie wszystko mejt in czajna, czyż nie? Wręcz graniczy z cudem żeby żyć dla europejczyka bez tego made in china. To jest popieprzone co tam się dzieję, ale pytanie gdzie pracowali by Ci ludzie gdybyśmy skutecznie zbojkotowali te wszystkie fabryki? To nie jest prosty temat (Polecam dokument "chiny w kolorze blue" a co do głównego tematu dok. "Ziemianie").

EDIT (14.07.19): Już jestem wege, od jakiegoś roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz